Kółko Wdrażam i Pomagam
Opiekun: mgr Halina Popiela
„Lepiej zapobiegać niż leczyć” Hipokrates
Kółko Profilaktyczne ma na celu ukazać relacje człowiek-środowisko. Zaktywizować utajone możliwości młodego człowieka oraz ukształtować postawy czynne. Ukierunkować na właściwy temat określonymi treściami. Poprzez dostarczenie materiałów dla przyjęcia tych treści. Organizowanie spotkań z przedstawicielami grup społecznych zajmujących się zagadnieniami takimi jak profilaktyka żywienia, profilaktyka sportowa, profilaktyka zdrowotna itp
Profilaktyka to praktyczna część pedagogiki społecznej. Ma za zadanie opisywać, wyjaśniać i przewidywać rozwój zjawisk chorobliwych i szkodliwych dla społeczeństwa.
Informacje o bieżących akcjach w aktualnościach.
SPOTKANIE Z INSPEKTOREM H. KOZIAŁ
Pierwszym, w tym roku nauki, gościem Kółka Profilaktycznego przy Internacie Międzyszkolnym w Starym Sączu był wyjątkowy policjant, inspektor Henryk Koział.
Uczestnik kilku misji pokojowych ONZ na Bałkanach opowiadał o terroryzmie i wojnie oraz powodowanych nimi tragediach, których był świadkiem. Okazją do spotkania była przypadająca właśnie we wrześniu rocznica bezprecedensowego ataku terrorystycznego na WTC w Nowym Jorku.
Na spotkaniu z inspektorem Koziałem mieszkańcy internatu powitali również kilku innych zacnych gości, którzy zjawili się, żeby posłuchać nietuzinkowego policjanta. Byli to: zastępca burmistrza Starego Sącza Kazimierz Gizicki i nadleśniczy Nadleśnictwa Stary Sącz Paweł Szczygieł ,Członek Zarządu Powiatu Nowosądeckiego Edward Ciągło nawet włączył się w dramatyczną opowieść sądeckiego policjanta o wojnie oraz terroryźmie, bo w okresie walk na Bałkanach odwiedził tamte tereny jako poseł Sejmu RP.
Inspektor Henryk Koział był komendantem miejskim policji w Nowym Sączu. W swym mundurowym życiorysie ma także aż 9 lat służby na Bałkanach w misjach pokojowych Organizacji Narodów Zjednoczonych. Przebywał tam, gdy po rozpadzie Jugosławii rozgorzały w tym rejonie Europy bratobójcze walki kilku narodów tworzących wcześniej jedno państwo pod wodzą Josefa Bros Tito. Państwo,które dla mieszkańców innych krajów socjalistycznych było synonimem zachodniego dobrobytu, dla nich niedostępnego.
Najbardziej wstrząsającym i przerażającym wspomnieniem, z tych,którymi dzielił się z młodzieżą inspektor Henryk Koział była opowieść o chwili powrotu do bazy sił ONZ z realizacji zadania wykonywanego 11 września 2010 roku. Brzmiało to mniej więcej tak: - Odwiozłem na lotnisko dwóch ciężko rannych mężczyzn. Oni, Serb i Bośniak, dla siebie byli wrogami, bo jeszcze kilka godzin wcześniej walczyli po przeciwnych stronach bałkańskiego konfliktu narodowościowego i wyznaniowego. Jednak z terenu objętego działaniami zbrojnymi mieli razem odlecieć wojskowym samolotem sanitarnym do bazy NATO w Reimstadt, by w Niemczech, przejść operacje mogące uratować im życie. W bazie zastałem swych kolegów - oficerów z kilku państw, z którymi pełniłem służbę. Byli wpatrzeni w telewizor. Odporny na wszystkie widziane nieszczęścia Amerykanin szlochał. Informowano o ataku na WTC w Nowym Jorku. Nasz towarzysz wyszeptał, że w tym relacjonowanym w TV ataku terrorystycznym stracił 42. kolegów z posterunku, którym niegdyś dowodził. Równie straszna, wręcz niewiarygodna, była relacjonowana historia z bałkańskiego miasteczka rozdartego na dwie części przez walczące ze sobą nacje. - Kobieta wychowująca kilkoro małych dzieci, samotnie, bo jej mąż zginął w walkach, wykorzystała chwile wolną od ostrzału i poszła po wodę do jedynej w okolicy studni. Studnia była jednak na terenie bardzo gęsto zaminowanym. Miny ukryte w ziemi miały urywać nogi. Te kobietę jednak zabiły na miejscu. Osieroconymi dziećmi zaopiekowali się sąsiedzi. Rodzina zabitej mieszkała jednak po drugiej stronie frontu. Jej krewni chcieli, by spoczęła z innymi członkami swojej rodziny. Jako niebieskie berety" czyli siły ONZ załatwiliśmy zgodę na przemieszczanie zwłok. Znalazł się nawet karawan do transportu ciała. Jego kierowca zjawił sie w naszym posterunku i oznajmił, że dalej nie pojedzie. Motywował, że jeśli znajdzie się na terenie przeciwników to zaraz zostanie zabity. W niebieskim kewlarowym hełmie oraz kamizelce kuloodpornej siadłem za kierownicą karawanu. Ciało zostało przewiezione przez pas demarkacyjny. Dalej pojechał już kierowca karawanu. Pogrzeb odbył się tam, gdzie chciała rodzina. Inspektor Henryk Koział zilustrował swą opowieść zdjęciami przywiezionymi z misji na Bałkanach. Jak zaznaczył, tymi mniej drastycznymi. Widoku ciał rozszarpanych pociskami lub resztek mózgów w przestrzelonych hełmach żołnierzy nie odżył się upublicznić.
Swoim gościom młodzież dziękowała za spotkanie wręczając im kwiaty.
Dziękowała im również dyrektora Internatu Międzyszkolnego Lucyna Dybiec.
Opiekun; Halina Popiela
tekst; Halina Popiela
fot. Magda Majewska